poniedziałek, 5 sierpnia 2013

8. To Toronto We Go

Justin pojawił się w moich drzwiach 15 minut później. Moje torby były spakowane przed drzwiami a ja siedziałam na łóżku, czytając książkę. Czytałam Wichrowe Wzgórza tak wiele razy, że postanowiłem przejść na Duma i uprzedzenie. Książki Nicholasa Sparksa były moimi ulubionymi, z wyjątkiem Wichrowych Wzgórz. Nova wydawało się to dziwne, że lubię czytać dla przyjemności. Ona sprawia, że ​​czasami czuję się staroświecka. W rzeczywistości w społeczeństwie czuję staroświecka.

Jak tylko usłyszałam pukanie do drzwi zerwałam się, otwierając drzwi i owijając ramiona wokół Justina. Czułam jak jego ramionach zaciskają się wokół mojej talii. Naprawdę, potrzebowałam przytulenia. Nawet gdybym nienawidziła go za jego sposoby gracza, to było miło zobaczyć jak o mnie dbał.

-Dziękuję,- mruknęłam mu cicho do ucha.

-W każdej chwili- On odpowiedział a ja zmiękkłam.-Nasz lot jest za godzinę.

Przestraszyłam się. Powinniśmy być na odprawie, już! To zwykle zajmowało 45 minut, aby przejść przez bramki bezpieczeństwa i mielibyśmy piętnaście minut w przypadku, gdyby coś się stało.

-Nie powinniśmy już tam jechać?- Panikowałam, ale on pozostał w bezruchu. Puściłam go i pobiegłam po moje torby. -O cholera, moje buty.

-Uh, Parvati?- Spojrzałam na niego, widząc go zupełnie spokojnego. - Celebryta? Prywatny odrzutowiec?

Skinęłam łagodnie natychmiast się uspokajając. To prawda ​był sławny. Miał swoje własne środki transportu.

-To był pierwszy raz kiedy to usłyszałem, przysięgam-. Justin zaśmiał się, rzucając się na moją kanapę. Poszłam i usiadłam na moim łóżku, ponieważ nie były od siebie daleko. -To tak, jakbyś denerwowała się siedzieć obok mnie, PV

Skinęłam delikatnie, chwytając moją książkę i zwróciłam moje oczy na stronę na której byłam. Spojrzał na okładkę i uśmiechnął się.

-Duma i uprzedzenie. Miło. Fanka Nicholasa Sparksa?- Skinęłam na jego komentarz, próbując jak tylko mogłm nie zgubić się w słowach napisanych na stronie. Im bardziej próbowałam, wydawało mi się, że mi się nie udało. Co się dzieje? Zazwyczaj mogłam się wciągnąć w historię, w rzeczywistości zanim Justin przyszedł mogłam. Problem z tatą zniknął jak zajmowałam się historią miłości między dwojgiem ludzi, ale od kiedy Justin był tutaj? Nie mogłam się skupić.

Justin wstał z kanapy i podszedł do łóżka. Zrzucił buty i spokojnie usiadł obok mnie, owijając ramiona wokół mojej talii. -Moim celem jest, abyś nie była taka zdenerwowana gdy jestem blisko

Wiłam się trochę aż w końcu mnie wypuścił. -Jesteśmy sami, dlaczego trzymasz swoje ręce wokół mnie?- Widziałam jak wzrusza ramionami i uniosłam brwi, delikatnie zamykając książkę. -Twoje umysłowe gry na mnie nie działają, Justin. Dziękuje że lecisz ze mną żeby zobaczyć mojego tatę, ale ostatnią rzeczą, jaką potrzebuje to złamane serce a z tego co wiem, to zwykle niszczy relacje.

Twarz Justina opadła. Wiem, to więcej niż prawdopodobne, że było to obraźliwe dla niego, ale wiem, co działo się z wszystkimi dziewczynami z którymi się umawiał. Chaz i Ryan upewnili się, że wiedziałam w co się pakuję, ale czy wiem to teraz? Staram się obserwować to co robię i mówię. Próbuję kontrolować moje uczucia do niego.

-Co się zmieniło?- Zapytał nagle a jego głos był spokojny.

-O czym ty mówisz?

-Bóg do cholery wie Parvati, nie rób ze mnie głupiego! Wiesz dobrze, co mam na myśli! Oboje wiemy, że coś do mnie czujesz! Co się zmieniło? -
Wzięłam głęboki oddech. Czy on to naprawdę zrobił? Czy naprawdę rozwleka to teraz?

- Wiesz, jesteś samolubnym palantem. Czy nie widzisz w jakich jestem okolicznościach? Wiesz, co właśnie się dowiedziałam. Wiesz, co ja przeżywałam. Przynajmniej myślałam, że wiesz. Teraz jesteś tu kurwa, krzyczysz na mnie, bo pozbyłam się uczuć, których nigdy nie miałam! Weź mnie na to pieprzone lotnisko. Chcę zobaczyć mojego ojca.

Po tym, wyszliśmy. Między nami panowała cisza podczas jazdy oraz wejścia na pokład. . Nadal trzymaliśmy się za ręce przy prasie dobra, choć poza tym, oboje wiedzieliśmy, żadno z nas nie będzie nic mówić. . Podczas gdy wchodziliśmy do jego odrzutowca, uśmiechnęłam się. To było zabawne, że to zrobiłam. Zajęliśmy nasze miejsca obok siebie, aby wyglądać jakby wszystko było w porządku, co w rzeczywistości nie było prawdą. Załamałam się. Byłam pewna, że historia mojego ojca pójdzie do medii ze względu na fakt, że jestem dziewczyną Justina Biebera. Będzie to historia o tym jak Justin przyleciał tutaj ze mną. Był oddanym człowiekiem, oddanym szefem, oddanym przyjacielem, ale co tutaj nie usłyszałam? Nie był oddanym chłopakiem.

Podczas gdy siedzieliśmy w środku, patrzyłam przez okno, czekając aż samolot będzie startował. Tak naprawdę nigdy nie lubiłam lecieć samolotem. Boję się wysokości, zawsze się bałam i zawsze będę. Gdy kapitan ogłosił, że jesteśmy gotowi do startu, ścisnęłam dłoń Justina, przerażona myślą, że samolot się rozbije. Wiedziałam, że jest wściekły, więc prawdopodobnie nie otrzymam na ten gest odpowiedzi, ale ku mojemu zdziwieniu, ścisnął moją rękę z powrotem.

- Zmieniłam się...- Szepnęłam w końcu odpowiadając na jego pytanie.

-Co?- Odwrócił głowę w moją stronę. Był zdezorientowany.

-Powodem, dla którego nie działają twoje sztuczki tak jak kiedyś w liceum, jest to że się zmieniłam. Nawet zmieniłam się w ciągu tych kilku dni od kiedy cię spotkałam, Justin.

Patrzył na mnie, z obojętnym wyrazem twarzy. Z wyjątkiem jego oczu, które ciągle się błyszczały.

- Ty też mnie zmieniłaś, Parvati-. Jego oczy nie opuściły moich, i nie mogłem nic z tym zrobić.

-Chazz i Ryan mają odmienne zdanie. Myślą, że tylko mnie wykorzystujesz.

-Pieprzyć ich.- Zmarszczył brwi, tworząc najbardziej słodki wyraz twarzy jaki kiedykolwiek widziałem. Co się dzieje? Wtedy zorientowałam się. Podobnie jak moja obietnica, że nigdy nie skorzystam z prostownicy, moja obietnica, że nigdy nie polecę na Justina również dobiegła końca. Nie mogłam nic na to poradzić.

Kiedy już odwróciłam się z powrotem w stronę okna, Justin odwrócił mój podbródek i pocałował mnie. Jego usta delikatnie naparły na moje a ja poczułam jak moje policzki płoną. To był mój pierwszy pocałunek w całym moim życiu. Czyżby wszystko było takie przyjemne jak to? W liceum, takie rodzaje pocałunków były rzadkie. Widziałam tylko jak ludzie wciskają sobie języki głęboko do gardeł. Ten był inny, choć. Ten pierwszy, byłam tylko ja i on, lecący do Toronto. On i ja, zmieniający się w coś więcej niż ustawka.
W końcu rozdzieliśmy się i położyłam moją głową na jego ramieniu.

- Jak długo będzie trwał ten lot?- Zapytał z ogromnym uśmiechem na twarzy.

-Około 6 godzin.

-Jak długo już tutaj jesteśmy?

-Około 20 minut.

-To będzie doskonały lot. 


                                                                          ~*~

Mam nadzieje, ze nie ma błędów. :)) 

Wszelkie pytania zadawajcie na asku lub twitterze -> linki z boku. 

Według ankiety czyta moje tłumaczenie 66 osób, jestem ciekawa czy są tutaj? Jesteście? Dajcie jakiś znak :D 

Jeżeli chcielibyście "spróbować" przetłumaczyć jakiś rozdział tej historii, śmiało piszcie :))  

Pa, kocham Was i dziękuje za 10 tyś. wyświetleń. Całuski :** 
 

21 komentarzy:

  1. CZYTAM :** Kocham cię za to że tłumaczysz <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział. ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jest boski... <3 Czytam i czytać będę !
    Next, next, next...

    OdpowiedzUsuń
  4. Aw ale slodcy, coraz lepiej tlumaczysz kochanie x

    OdpowiedzUsuń
  5. słodko się skończyło asdfghj

    OdpowiedzUsuń
  6. Awww słodko <3 oni się kochają ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. cudowny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Omgomgomgomg fantastyczny! Czytam i zekam na następny //@VeronikaMiriam

    OdpowiedzUsuń
  9. boskość *.*

    <3333

    dzisiaj zaczęłam czytać, ale jest cudnie! Dziękujemy!

    OdpowiedzUsuń
  10. boski kocham to!! Tłumacz dalej,chce znać tą historie :)*

    OdpowiedzUsuń
  11. Hmm... wlasnie odnalazlam to opowiadanie i musze powiedziec ze wciaga ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. kocham to nie mogę się doczekać następnego ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. kiedy kolejny??

    OdpowiedzUsuń
  14. Suuper! kiedy można spodziewać się następnego?! :*:*

    OdpowiedzUsuń