piątek, 26 lipca 2013

7. Chapter

Justin POV 

Marzyłem o niej w nocy, o niej w moich ramionach. Marzyłem o niej cicho śpiącej obok mnie. Marzyłem o niej mówiącej moje imię przez sen. Marzyłem o nas, o tym, jak to będzie w rzeczywistości. Normalne rzeczy obok niej stają się szalone. Poślizgnąłem się na moich słowach, tracąc pociąg myśli. A moja piosenka dla niej? To nie idzie w dobrą stronę. Jest między nami tak wiele uczuć, że ​​trudno wyrazić je słowami. Czuje się jakby ona przejęła kontrolę nad moim umysłem. Jej włosy, sposób w jaki opadając na ramiona. A Bóg, jak ona mówi do mnie, pełen bardzo wielu emocji, nawet jeśli byłaby to nienawiść, którą założyłem właśnie akt.

Parvati była typem dziewczyny, którą widzisz w filmach. Typ dziewczyny w której można zobaczyć, że była niezależna oraz kto nikt nie miał pojęcia, jak niesamowita naprawdę była. Powiem Wam, że to było trzeba włączyć. Dziś jednak miałem rozpracowany plan. Rozplanowłem coś co, jestem pewien, da jej wskazówkę co tak naprawdę czuje. Czy to zadziała? Pewnie. Czy jej się to spodoba? To było główne pytanie.

Parvati POV

Obudziłam się rano, czując się tak, jakbym miała najlepszy sen w moim życiu. Czułem się dobrze. Czuje się, jakbym spała na chmurce. Gdy wstałam, przeczesałam dłonią włosy, które wyprostowały się ostatniej nocy pod prysznicem. Zmieniłam moją rutynę, widząc, że harmonogram Justina był ważniejszy. Byłam jego 'barbi', jak to powiedział Chaz, który był na mnie bardzo wkurzony. Na początku, bardzo leciałam na Justina. Ryan i Chaz starają się temu zapobiec i robią dobrą robotę. Rozmawiałam z Seleną Gomez, Jasmin, i kilkoma dziewczynami Justina z Toronto. Wszyscy zgodzili się co do jednego. Jest graczem*. Był największym flirciarzem. Ryan i Chaz założyli się, jak długo potrwa jego zauroczenie do mnie. Chaz powiedział 2 tygodnie a Ryan 2 miesięce. Myślę, że Ryan miał trochę więcej wiary niż Chaz, ale wierzę, że Justin był godny zaufania. Chodzi mi o to, wyznałam mu bardzo wiele. To nie może pójść na marne, prawda?

Zadzwonił dzwonek, przerywając mi w koncentracji. Podeszłam do drzwi, patrząc na paczkę pod moimi stopami. Była skierowana do mnie, z napisem "Piękna" na górze. Otwarłam go i uśmiechnęłam się, widząc jedną różę w środku. Zobaczyłam karteczkę i przeczytałam ją:

"Cześć, wspaniała. Mam nadzieję, że nie przeszkodziłem w niczym bardzo ważnym - "

Przestałam czytać. Usłyszałam, że dzwoni mój telefon. Podeszłam,chwytając mój BlackBerry. To nie był żaden z tych dobrych, to daremny telefon z klapką. Na telefonie widniał napis "nieznany", a ja spanikowałam nie wiedząc co zrobić.

- Hello?- Zapytałam, kładąc się na moim łóżku.

-Pani Johnson?- Nigdy jeszcze nie zostałam tak nazwana. To brzmiało oficjalne. Głos mężczyzny był spokojny, tak jakby robił to jużkilkanaście razy. Czy to sprzedawca?

-Tak, to ja.

"Cześć, jestem Kyle Rogers, Dr Rogers, z Centrum Zdrowia w Toronto. -Mamy twojego ojca w naszym Centrum Zdrowia, zastanawialiśmy się, czy jesteś w zasięgu dojazdu.- Moje serce przestało bić. Mój ojciec w szpitalu? Nie usłyszałam jeszcze dlaczego.

-Jestem w LA. Ale mogę się tam dostać.- Jeżeli Justin mi pomoże. -Czy mogę zapytać, co się stało? Dlaczego on tam jest? "

-Z twoim ojcem jest na szczęście.w porządku. Mam nadzieję, że tak już zostanie. Obecnie jest w śpiączce, ale powinien się za niedługo obudzić. Uważamy, że przyczyną jego słabego stanu był braku promieniowania i chemi.. On nie przyjeżdża na wile jego zabiegów " Nie mogłam powstrzymać się od śmiechu. Mój tata? Musieli coś pomieszać czy coś. Joseph Patrick Johnson nie wymaga chemioterapii i radioterapii.

Przykro mi, proszę pana, ale myślę, że mógł Pan nas z kimś pomylić. Jest Pan pewien, że rozmawiamy o Joe Johnsonie? -

- Tak. -Joe Johnson, Wiek: 42, Data urodzenia: 26 października, zdiagnozowano raka 6 miesięcy temu --

-Przykro mi, przepraszam?-

-Wierzę, że powiedziałem 6 miesięcy temu prawda? Albo była to jakaś fałszywa notatka? Jeśli tak jest, ja zmieniam wszystko. -

-Powiedziałeś raka?-

"Tak, rak trzustki dokładnie."

Mój telefon wypadł mi z ręki. Co się dzieje? To musi być żart. Coś musi się dziać w Toronto, niektóre połączenia to żart czy coś. Jak oni wiedzą to wszystko o moim ojcu?

"Przepraszam, ale kiedy został on umieszczony w opiece?"

-Późno w nocy we wtorek.- To było w czwartek. "On robi powolne przeżuty ale obawiam się, że twój ojciec nie będzie w stanie funkcjonować samodzielnie." W wtorek rozmawiałam z nim, w tym dniu poprosił mnie aby tam przyjechać. Musiałam teraz. To był priorytet.

"Zaraz tam będę, sir. Kiedy obudzi się, może mu Pan powiedzieć, żeby powiesić tam dla mnie? "

- Da się zrobić, pani Johnson. Do zobaczenia wkrótce. - Po tym, odłożył słuchawkę. Łzy wezbrały się w moich oczach. Nie minęło nawet 24 godzinodkąd powiedziałam Justinowi o mojej matce i przeszłości, a teraz mój ojciec? Jedyna osoba w moim życiu jaką miałam? Co jeśli nie wyzdrowieje? Nie, nie mogę o tym myśleć. Wybrałam numer Justina a pojedyncze łezki spływały mi po twarzy. Zaczęłam dzwonić,podniósł po 6 sekundach, co było 6 sekund za długo.

-Hej piękna, dostałaś mój prezent?-

-Nie mogę tu zostać, Justin. Muszę jechać.

Justin's POV

Poczułem się zraniony. Starałem się robić wszystko żeby na nią zadziałać a ona chce mnie po prostu zostawić? Czy ona w ogóle poda mi powód? Znalazłem trochę siły aby mówić głośno.

-Dlaczego? Parvati, ja naprawdę staram. Wiem, że nie łatwo jest znosić takiego bosaa, zwłaszcza w pracy, ale - przerwała mi.

-Mój tata ma raka.- Usłyszałem jej płacz przez telefon. Moje serce pękło, wyobrażając sobie ją, siedzącą na łóżku.

-Polecimy tam.- To wyszło niespodziewanie z moich ust. Nie chciałem aby zabrzmiało to tak, jakbym się narzucał, ale to po prostu się stało.

- C-Co? Wyjąkała.

-Polecimy tam dzisiaj. Razem. Złożyłem obietnice i mam zamiar jej dotrzymać.-

"D-dziękuję ci b-bardzo, J-justin.- Ledwo mogłem zrozumieć jej słowa między szlochem. Byłem już w samochodzie, kiedy zadzwoniła, więc naturalnie zawróciłem i udałem się w kierunku jej akademickiego domu.

Ona i ja, w Toronto. Ja, poznający jej tatę. Jej chorego, chorego tate. Ona i ja, opiekujący się nim. To jest moje poświęcenie dla niej. Napisałem do mojego menedżera, wiedząc że kiedy przyjde do Parvati, ona każe mi to zrobić. Niech wie, dokąd jadę, aby powiedzieć Kenn'emu, żeby zarezerwował nam bilety lotnicze. ~*~ *gracz- chodzi o to, że gra na uczuciach dziewczyn. Przepraszam, że tak późno. Nawet nie mam siły już poprawić błędów. Zrobię to jutro. Jeszcze raz proszę o komentarze, wiem wtedy że doceniacie to co robię. Bo wyobraźcie sobie, że tłumacze ponad tysiąc słów a wy nie odwdzięczacie się nawet jednym. Dziękuje, za nominacje, niestety nie mam czasu aby je "wypełnić". Dodanie nowego rozdziału będzie zależne od liczby komentarzy. :)

18 komentarzy:

  1. jak zwykle genialnie przetłumaczony :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Genialnie *-*

    @mak3mesmil3

    OdpowiedzUsuń
  3. super ! oby nowy był jak najszybciej. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jejku, tak mi jej szkoda :<

    OdpowiedzUsuń
  5. czytam i jestem zakochana w tym <3

    OdpowiedzUsuń
  6. bewkrbweuviwb3aiybqh *-* ZGON . PROSZĘ O WIĘCEJ . <2+1

    OdpowiedzUsuń
  7. O rany to jest niesamowite. Dopiero dzisiaj znalazłam to opowiadanie i już się w nim zakochałam.
    Przykro mi z powodu choroby taty Parvati. Dobrze, że ma przy sobie Justina. Mam nadzieję, że z tego coś będzie :)
    Bardzo Ci dziękuję za to, że tłumaczysz dla nas to opowiadanie. Tłumaczysz naprawdę świetnie. Jesteś niesamowita :)
    Pozdrawiam <3

    OdpowiedzUsuń
  8. kocham <3 czekam na nn ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Świetne, cudowne, idealne ! Czekam na więcej <3

    OdpowiedzUsuń
  10. Cudowne opowiadanie :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Świetne tłumaczenie. ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. kiedy nn? ;c / @ilovenightx

    OdpowiedzUsuń
  13. Świetne opowiadanie, a tłumaczenie jeszcze lepsze. Cudownie tłumaczysz, widać, że się starasz. Wielkie brawa za to :) Czekam na kolejny rozdział, @villiars (dodaj mnie do informowanych, jeśli możesz).
    Zapraszam na mojego bloga, dopiero zaczynam, byłabym wdzięczna za każdą pomoc wypromowania, naprawdę mi na tym zależy: http://utraconewspomnienia-fanfiction.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń